Komorowski o aferze szczepionkowej: Łatwo się mówi, że "ja bym odmówił"
Po tym, jak w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym przeciw COVID-19 zaszczepiło się kilkanaście znanych osób, wybuchła afera. O przyjęciu szczepionki najpierw informowali Krystyna Janda i Leszek Miller. Następnie zaczęły wyciekać kolejne nazwiska zaszczepionych poza kolejnością aktorów i celebrytów.
– Łatwo się mówi, że "ja bym odmówił", a w praktyce wiele osób skorzystałoby z takiej możliwości. Tym bardziej, że dotyczy to osób, które są zaangażowane w propagowanie szczepień – powiedział w programie "Onet Opinie" Bronisław Komorowski.
Były prezydent, który przeszedł COVID-19, oświadczył, że nie zamierza się spieszyć ze szczepieniem, bo ma świadomość, iż po chorobie jest bezpieczny przez co najmniej kilka miesięcy.
– Ale gdyby ktoś do mnie zadzwonił z propozycją, żeby mnie zaszczepić w sposób spektakularny, to kto wie. Może bym o tym pomyślał ze strony bezpieczeństwa ogólnospołecznego – przyznał.
Komorowski wyraził przekonanie, że podobnie myślała część osób, które zaszczepiły się w WUM poza kolejnością. – Może miała podobną nadzieję, że będzie to zrobione w taki sposób, że będzie jakiś zysk społeczny, że taka osoba się zaszczepiła i być może zachęci to innych do zgłaszania się – ocenił.